Ależ dłużył mi się ten tydzień. Przyzwyczajona do przerywanego różnymi świętami tygodnia pracy ciężko było tak wcześnie wstawać całe cztery dni ale byle do urlopu w ferie :)
Na osłodę ciężkiego tygodnia wczorajszy wieczór spędziłam przed TV oglądając po raz nie wiem już który moją ulubioną Bridget Jones, która niezmiennie mnie rozśmiesza i z czystym sumieniem mogę polecić ten film na chandrę - na mnie działa:) ( No i Colin Firth ach :)))
Ale wracając do tematu, czyli skrzyneczki zrobiłam ją we okresie między świętami. Zazwyczaj oszczędnie przecierałam, patynowałam i mieszałam farby w obawie przed przesadzeniem - tym razem trochę odważniej podeszłam do tematu- choć to jeszcze nie jest ten efekt który chciałam osiągnąć ale już bliżej niż dalej :)
przed
i po
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz